Quantcast
Channel: karmelkova » Wiolka
Viewing all articles
Browse latest Browse all 3

Jak nie ja

$
0
0

Praca dawała mi wytchnienie. Od coraz czarniejszych myśli, które mnie nawiedzały. Siedziałam w pracy najdłużej jak się dało. Dla większości załogi byłam opryskliwa. Nie chciało mi się z nimi rozmawiać. Wiolka widziała moją kiepską formę. I wykorzystywała to przy każdej możliwej okazji. Potrafiła podebrać stolik albo zgarnąć napiwek. Próbowałam z nią rozmawiać. Śmiała mi się w twarz. „Możesz mnie cmoknąć. Będę robić, co będę chciała.” Zacisnęłam wtedy tylko zęby i dłoń na pustej tacy. Pomyślałam, że jeszcze się przekonamy.

Wreszcie doczekałam się odpowiedniej okazji. Dziś Wiolka wyglądała zjawiskowo. Jak modelka. Co ja piszę… Jak grecka bogini. Miała pokręcone włosy i upięte w kok. Do tego złote dodatki. Nawet paznokcie pomalowała na złoto. Gdy po pracy przebrała się w swoją zwiewną sukienkę, patrzył na nią każdy. Nawet Aleks otworzył buzię i stał się jak w hipnozie. Wiedziałam, czułam, że miała jakąś ważną randkę.

Przechodziła przez kuchnię i zaplecze. Widziałam, że zbliżała się do wyjścia. Szła powoli. Aby każdy mógł zobaczyć ją w całej okazałości. I żebyśmy wszystkie zazdrościły jej urody. Sukienka nie była obcisła wcale, ale podkreślała jej figurę idealnie. Była po prostu perfekcyjna. Podeszłam do regału. Chwyciłam garnek i chochlę. Bogini nawet nie zerknęła na mnie. Serce zabiło mi mocniej. Poczułam miły dreszczyk. Zaczęłam przelewać sos pomidorowy. Pani Halinka spojrzała na mnie. Zaczęła otwierać buzię, aby coś powiedzieć. Położyłam palec na swoich ustach. Wzruszyła tylko ramionami. Kroiła dalej pieczarki. Gdy już miałam sporą porcję, schowałam naczynie za sobą.

„Wiolka! Czekaj!” Krzyknęłam tak piskliwie. Beznadziejnie wyszło, a miało być wyzywająco. Wszyscy zwrócili głowy w moją stronę. Czułam, że robię się czerwona. Jak ten sos. „Co chcesz pulpeciku?!” Przedrzeźniała mnie z wyraźną satysfakcją. Odchrząknęłam i zrobiłam dwa kroki w jej stronę.

Zaległa cisza.

Jak na westernie. Kiedy równo w południe na środku miasta spotyka się dwóch największych wrogów. Idą w swoją stronę. Każdy w ich pobliżu zastyga w bezruchu i patrzy. Tylko na nich. Konie robią się spokojne. Muchy przestają bzyczeć. Wiatr wieje wolniej…

Poczułam się jak taki kowboj. „Mam coś dla Ciebie.” Powiedziałam spokojnie i pewnie. „Chcesz mi dać napiwek?” Zachichotała. Jednak wrodzona chytrość pchnęła ją ku mnie. Zrobiła dwa kroki. Była na wyciągnięcie ręki. Już miałam ją na muszce. I wyciągnęłam swoją broń. Nie rewolwer. Garnek. Stanęłam na palcach. Pomyślałam „Choć raz chcę być jak Roland!” Chlusnęłam jej w twarz. Czerwona maź oblepiła fryzurkę, spływała powoli po twarzy na sukienkę. „Mam dla Ciebie coś, co Ci się należy! Za to, że taka podła z Ciebie suka!”

Wiolka stała jak posąg. Zastygła w bezruchu. Ja także stałam jak wryta. Całe napięcie ostatniego nieudanego miesiąca uleciało. Wyżyłam się. Teraz trzęsłam się jak w gorączce. Kurz po walce opadł. Ale nie było wiadomo, kto jest trupem. Rozstrzygnęła to pani Halinka. Ryknęła śmiechem. Złapała się za brzuch i śmiała się. „Masz ci los! Wreszcie nasza lala dostała za swoje!” Do niej dołączył Aleks. A potem wszyscy na kuchni. Po kolei. Garnek wypadł mi na podłogę. Nie wiedziałam, o co chodzi. Nie rozumiałam niczego.

Po chwili zaczęły zaglądać dziewczyny z sali. Ku mojemu zdziwieniu też się śmiały. Jedna z nich powiedziała „Wiolka okres masz?” Poszłam po mopa i wiadro. Gdy wróciłam, wypchnęłam Wiolkę za drzwi. Była kompletnie bezwładna. Nie opierała się ani trochę. Nagle odechciało mi się sprzątać czerwone ślady. Westchnęłam i poszłam do szatni. Usiadłam na krześle. Siedziałam tak długo, aż przestało mnie telepać. I wróciłam do swoich zadań. Nie poczułam się ani trochę lepsza. Było mi tylko lżej.

**********

W domu ignorowałam Owaisa. Przestałam już się nim przejmować. Nie zachował się jak się spodziewałam. Widocznie nie był moim prawdziwym przyjacielem. Raczej hipokrytą, który pomaga mi uciekać z zajęć i daje pierwszego skręta. Pokazuje książki, których bym w szkole nie poznała. Uczy łączyć się przez inne serwery tak, abym mogła oglądać w internecie, wszystko czego zapragnę. Kupuje papierosy. Chodzi na piwo do pubu. I na imprezy ze znajomymi… Jak każdy facet. Wybiera te zasady które mu odpowiadają. Stwierdziłam, że doczekam spokojnie jego wyjazdu. Powinno to być lada dzień.

*******

Założyłam krótkie spodenki, które kupiłam sobie idąc starówką. I koszulkę na ramiączkach. Poczułam, że to idealne ubranie na taką pogodę. Wzięłam pod pachę swoją torbę. I pomaszerowałam na balkon. Rozłożyłam leżak. W zimę stał pod ścianą i rdzewiał. Teraz wreszcie zauważyłam jego zastosowanie. Przetarłam go chusteczkami higienicznymi. Ustawiłam w stronę słońca. Usadowiłam się wygodnie. Było mi tak miło. Wygrzewałam się jak Muezzi.

Po jakiejś pół godziny sięgnęłam do torby. Wyjęłam wino. Otworzyłam i wzięłam głęboki łyk. Odstawiłam za siebie. Leżałam sobie i rozmyślałam. O wszystkim i o niczym. Wyluzowałam się jak nigdy dotąd. Postanowiłam, że wyprowadzę się z tego mieszkania. Jak najszybciej. Przeprowadzę się, aby nie mieć już kontaktu ze swoją Rodziną. Nie chcę być otoczona ludźmi, którzy stają mi na drodze do szczęścia. Psują wszystko. Są pokręceni i nienormalni… Po co mi oni?

Piłam wino i utwierdzałam się w swoich przekonaniach. Poczułam, że chcę się od nich uwolnić. Raz na zawsze. Z każdą minutą i łykiem byłam bardziej i bardziej tego pewna. Zaczęłam planować, jak to zrobić. Napisałam sms do Aleksa „Cześć! Czy mogłabym jakiś czas przechować swoje rzeczy u Ciebie?”. Nie musiałam czekać długo na odpowiedź. „Jasne. A potrzebujesz może pokoju?” „Chyba tak.” „Jak dla Ciebie 150 pln plus opłaty kumpelko.” Super! To jest prawdziwy przyjaciel. Usunęłam rozmowę. Dopiłam wino do końca. Położyłam się na leżaku i wygrzewałam się dalej.

To jest właśnie cudowny dzień. Zerwę się z tego łańcucha. Ucieknę od nich wszystkich.


Viewing all articles
Browse latest Browse all 3

Latest Images

Trending Articles